piątek, 21 sierpnia 2015

Capítulo Nueve



Weszłam do domu Clary i ściągnęłam buty. Colton też ściągnął obuwie i skopał je w kąt. Wywróciłam oczami, ponieważ to było takie oczywiste, że nie ułoży ich jak normalny człowiek. Chłopak uśmiechnął się do mnie pijacko i szedł w stronę salonu, prawie zabijając się o swoje nogi. Zachichotałam, kiedy owinął rękę wokół mojej tali, tym samym błagając mnie, żebym pomogła mu dojść do sofy. Byli tam wszyscy; Eddie, Marcus, Rusty, Toby, Faith, Katarina i oczywiście Clary.

-Chanel! - Rusty wykrzyczał i wyciągnął do mnie ręce niczym pięcioletnie dziecko. Moje oczy przeskanowały jego ciało. Był cały czerwony, a jego oczy się świeciły po zbyt wielkiej ilości alkoholu. W dłoni trzymał do połowy pełną butelkę wódki Finlandię.

-Chcesz się napić? - Marcus zapytał nachylając się nad stołem, dzięki czemu mógł w jakiś sposób na mnie spojrzeć. - Och, czekaj! - sposób w jaki prychnął, sprawił, że zdenerwowałam się.

Obserwowałam go, kiedy wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu, a następnie wyciągnął z kieszeni paczkę zielonych malboro. Odpalił jednego papierosa, a następnie zaciągnął się, wydmuchując dym.

-Co? - wymamrotałam, krzywiąc się.

Wszyscy ucichli i z pod przymrożonych powiek przyglądali nam się. Miałam ochotę podejść i zedrzeć z jego twarzy ten cholerny uśmiech. Nie wiedziałam o co chodzi, dopóki nie spojrzał jednoznacznie na Coltona. Musiałam wziąć gwałtowny oddech, ponieważ moje płuca zapiekły.

Nie rozumiem. Chodziło o Nialla? Dlaczego Marcus tak bardzo był zły na mnie? Przecież nic złego nie zrobiłam. Westchnęłam głośno i przebiegłam palcami po włosach. Następnie oblizałam usta i po prostu modliłam się, żebym się myliła. Ale sposób w jaki Marcus na mnie patrzył mówił wystarczająco dużo.

-Czy z tobą jest naprawdę wszystko okej? - zezłościł się, patrząc na mnie.

-O co ci chodzi? - warknęłam, wyrzucając ręce w powietrze. Byłam naprawdę zła i rozdrażniona. Dlaczego tak się zachowywał?

Marcus wywrócił oczami i zaciągnął się szkodliwą substancją. - Jesteś popieprzona. Dlaczego znowu spotykasz się z tym chłopakiem, huh? Chcesz żeby znowu cię zranił i zostawił złamaną?!

Westchnął i zgasił papierosa w popielniczce. Byłam naprawdę zła, kiedy zacisnęłam zęby w swojej dolnej wardze. Moje oczy płonęły, a piąstki same się zaciskały. Czułam chęć zniszczenia jego ładnej, denerwującej buźki. Dlaczego wkurzał mnie tak bardzo wypowiadając się źle na temat Nialla?

-Hej, moje życie to moja sprawa! - wykrzyknęłam.

-Hej, moje życie to moja sprawa! - naśladował mnie wysokim, pijackim głosem.

-Zamknij się! - warknęłam podchodząc do niego. Zaśmiał się i wyciągnął ręce w geście obronnym.

-Jesteś takim dzieckiem Chanel! On się tobą bawi, zrozum to w końcu dziewczyno! Nic dla niego nie znaczysz! - wykrzyczał śmiejąc się, a mnie to dotknęło naprawdę głęboko.

Cofnęłam się delikatnie w tył i potrząsnęłam głową. Nie wierzyłam, że to powiedział.

-Marcus! - Katarina krzyknęła, bijąc go w ramie. Moje oczy gwałtownie zeszkliły się, a ciało zaczęło się trząść. Czułam wielką gulę w gardle i nie mogłam nic powiedzieć. Miałam wewnątrz siebie to uczucie, które kazało mi stamtąd wyjść, ale mimo to dalej stałam w tym samym miejscu.

Nie rozumiałam jego nagłej zmiany w zachowaniu. Wydawał się tak zupełnie obcy i zły. Wszyscy patrzyli na nas jak zaczarowani, a ja po prostu modliłam się, żeby to się skończyło.

-Czy ty siebie słyszysz człowieku? Przestań tyle pić, bo alkohol ewidentnie tobie szkodzi! - parsknęłam śmiechem, a moje usta ułożyły się w ironicznym uśmiechu. Starałam się pokazać, że jego słowa nie robiły na mnie żadnego wrażenia, ale wcale tak nie było.

Rusty wstał ze swojego miejsca, a następnie potarł opiekuńczo moje ramię. Chciał w ten sposób pokazać, że był tu dla mnie i nie jestem sama. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.

-W porządku? - spytał, a jego oczy wierciły we mnie dziurę. Kiwnęłam głową, chodz wcale tak nie było.

Następnie usiadłam przy stole i wzięłam do ręki butelkę z malinówką. Musiałam się odprężyć i zapomnieć o tym całym gównie. Nalałam malinówkę do kieliszka, a potem popiłam ją piwem.
To samo zrobiłam kolejny raz i kolejny.

-Hej, chcesz coś spróbować? - Eddie dosiadł się do mnie, kiedy próbowałam odblokować telefon i śmiałam się. Naprawdę nie wiem z czego.

-Co takiego? - spytałam, a moje oczy zaświeciły się.

Podał mi fajkę razem z butelką zimnego lecha.

-Zaciągnij się, weź łyk piwa i wypuść dym. To naprawdę kopie po takiej ilości alkoholu - polecił.

Nigdy tego nie robiłam, więc uśmiechałam się, jak głupia, kiedy zrobiłam to co powiedział. To było naprawdę fajne, więc zrobiłam tak kilka razy. Potem wzięłam kilka buchów ze skręta i długo trzymałam dym w płucach, starając się nie kaszleć. I właśnie wtedy włączyła mi się nieśmiertelność.

-Jestem bogiem - wymamrotałam, kiedy starałam się wstać.

-A wódka moim nałogiem - Toby śmiał się na podłodze, a jego oczy były czerwone przez narkotyk. Właściwie wcale ich nie miał.

Śmiałam się, kiedy potknęłam się o nakrycie sofy i wylądowałam twarzą na podłogę. Krzyknęłam z bólu, a potem zaczęłam się śmiać w głowie odtwarzając mój upadek w zwolnionym tempie.

Wstałam z podłogi i podtrzymywałam się ściany, kiedy szłam do kuchni. Zaczęłam się śmiać, kiedy zobaczyłam jak Rusty klęka przed Katariną.

-Naprawdę przepraszam...Tak mi przykro! - płakał, trzymając ją za rękę.

-Rusty co t...

-Naprawię ci ten telefon, obiecuje! - spuścił głowę, a dziewczyna otworzyła szeroko usta ze zdziwienia.

-O jakim ty telefonie mówisz?

-Mówię ci będzie działał - zapewniał, całując jej rękę.

-O ja pierdole! - zaczęłam się śmiać i wywaliłam się na kafelki. -Niech ktoś to nagra! - płakałam ze śmiechu, tarzając się po podłodze.

Faith podbiegła do mnie i chciała pomóc mi wstać, ale sama zaczęła się śmiać i upadła na mnie. Mój śmiech w tym momencie podkręcił się. Marcus i Eddie podnieśli nas z podłogi.

-Dawaj jakieś dissy! - Clary zagadała do mnie godzinę później w salonie.

-Okej - wymamrotałam, a chłopcy zrobili nam podkład. Zaczęłyśmy kiwać głowami, jak raperki, a Toby spojrzał na nas jak na idiotów. - Cześć, tu Chanel pierwszy wers. W życiu żyjesz, ale w moim dissie giniesz...

Potem skakaliśmy po całym domu i zjeżdżaliśmy materacem ze schodów. Toby chciał wyjść na balkon się przewietrzyć, więc poszliśmy za nim. Prawie dostałam zawału, kiedy ten idiota chciał skakać z poręczy. Zdjęliśmy go i wprowadziliśmy do pokoju, gdzie poszedł spać.

-Ej co to? - Colton wziął jakąś zabawkę do ręki.

-To zabawka mojej siostry, to interaktywne dziecko - wymamrotała, a my kiwnęliśmy głową. Chłopak chwile przy tym majstrował aż w końcu włączył to.

-Przytul mnie - zabawka przemówiła, a Clary wywróciła oczami.

-Och, okej - westchnął i przycisnął zabawkę do swojej piersi.

-Pośpiewaj mi - znowu ten irytujący, mechaniczny głos.

-I co kurwa jeszcze?! - Colton warknął. - Nie będę śpiewał jakieś popieprzonej zabawce ja pierdole - wymamrotał, ciągnąc za końcówki swoich włosów. Pięć minut póżniej słyszałam znowu jego głos. - Zamknij oczka, światło zgaś, a tata Colton wódkę da - śpiewał, przytulając zabawkę.

Pół godziny póżniej klęczałam nad toaletą i próbowałam zwymiotować. Było mi tak strasznie źle, a moje oczy zamykały się. Oparłam głowę o ścianę i zaczęłam głeboko oddychać.

-Chanel wszystko dobrze? - Marcus zajrzał do mnie.

I nie wiem czy to było dzięki jego twarzy, ale nachyliłam się i zwymiotowałam.

Wymiotowałam naprawdę długi czas, ale wcale nie czułam się lepiej. Moje oczy były całe we łzach, kiedy wstałam z podłogi starając się nie zwymiotować. Przepłukałam twarz wodą i wymyłam zęby zapasową szczoteczką Clary.

Potem weszłam do salonu i nawet nie doszłam do sofy, ponieważ poczułam się strasznie źle, więc położyłam się na dywanie.

Zamknęłam oczy, a przed twarzą miałam jednorożca. Zaczęłam się śmiać.

-Chloe -  Clary wymamrotała. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na nią. - Nie bądź zła. Ty i chłopcy nie dojdziecie w takim stanie do domu, więc zadzwoniłam po twojego brata z telefonu Rusty'iego.

W tym momencie naprawdę czułam się, jakbym była martwa.

-Mam przejebane - mruknęłam w dywan. Zaczęłam coraz głębiej oddychać, kiedy zaczęło być mi nie dobrze. - Kurwa - zerwałam się z podłogi i pobiegłam do toalety, gdzie zwymiotowałam. Spuściłam wodę i schowałam twarz w kolana. Przysypiałam.

-Gdzie ona jest? - usłyszałam głos Harry'ego. Byłam zbyt zmęczona by krzyknąć, a mój brzuch tak bardzo bolał.

Usłyszałam kroki i skrzypienie drzwi. - Umieram - wymamrotałam na przywitanie.

-Yeah, masz kurwa szlaban. Zabije cie, jak wrócimy do domu - Harry warknął i pociągnął mnie.

-Och, jezu czemu to ty, a nie Niall? On by mnie tak ładnie podniósł - narzekałam, kiedy ściągnął kurtkę i owinął mnie nią.

-Zamknij się - uciszył mnie. Yep, jestem martwa. Nienawidzę złego Harry'ego.

-Nie bądź na mnie zły - jęknęłam, a potem zsunęłam się i zwymiotowałam. Kiedy skończyłam spuściłam wodę i wymyłam twarz oraz zęby. - Po prostu chciałam przeżyć romantyczną chwilę. Niall powinien tu przyjść nie ty.

-Jest w pokoju obok. Razem z Liamem próbują wepchać naszych kuzynów do auta Zayn'a - odpowiedział, będąc zdenerwowanym.

Moje oczy zaświeciły się, kiedy wyszłam z łazienki o własnych siłach. - Niall! -wykrzyknęłam, potykając się. Harry szybko do mnie podszedł i uchronił przed upadkiem. Zachichotałam, kiedy zobaczyłam blondyna w salonie. Rozmawiał z Clary dopóki mnie nie zobaczył. Podszedł do mnie, a ja owinęłam ręce wokół jego szyi.

-Wszystko w porządku? - spytał, skanując mnie wzrokiem.

Naburmuszona wydęłam dolną wargę. - Harry na mnie krzyczy i przeklina - wskazałam na bruneta palcem i skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej.

-Harry - ostrzegł go.

-No co? Widziałeś jak wymiotowała? Jest kompletnie pijana! Przez miesiąc nie wyjdzie z domu! - bulwersował się, jak mała dziewczynka.

-Po prostu zostaw ją i pozwól jej wytrzeźwieć.

-I tak ma przejebane - wskazał na mnie, a ja wystawiłam mu język.

-Przestań i idź podziękuj Clary. Ja wezmę ją do twojego auta - Niall wywrócił oczami i ode pchał go w innym kierunku.

Następnie schylił się i podniósł mnie. Przegryzłam wargę i patrzyłam na niego, kiedy szedł w stronę auta.

-Dlaczego? - wymamrotał w pewnym momencie. Przez chwilę analizowałam jego słowa w głowie aż zrozumiałam.

-Poszedłeś z Barbarą, a ja nie chciałam o tym myśleć - wymamrotałam sennie w jego klatkę piersiową.

Westchnął i otworzył tylne drzwi, kładąc mnie na siedzeniu. Moje oczy same się zamykały. Przegryzł swoją wargę i wsunął mi kosmyk włosów za ucho.

-Jestem twój, a ty moja. Pamiętaj - wyszeptał i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się, ponieważ to przyjemne uczucie. - Po prostu poczekaj jeszcze trochę, a to wszystko z Barbara skończy się.

Kiwnęłam głową i owinęłam ręce wokół jego szyi, ciągnąc go do siebie. Niall zaśmiał się, a następnie pocałował mnie szybko w usta, zanim schylił się i podniósł mnie. Uśmiechnęłam się, kiedy wylądowałam na jego kolanach w tym ciepłym aucie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a on objął mnie w tali. Następnie sennie oparłam na nim głowę, a moje oczy zamknęły się. To był naprawdę długi dzień.



Coraz częściej pisze na telefonie, co jest strasznie wkurzające.
Okej, wiem, że jest was mało i naprawdę nie przeszkadza mi to,
tak długo jak będzie chociaż kilka komentarzy.
Jestem już tutaj dwa lata i cholera, to tak szybko minęło.
Postanowiłam wziąć się w garść i dokończyć bloga.
Jak widzicie rozdziały są naprawdę często dodawane i tak zostanie.
Mam nadzieję, że podoba wam się to co piszę, ponieważ moim zdaniem fabuła idzie naprawdę dobrze.
I to nie jest tak, że Chanel i Niall będą już szczęśliwą parą.
W następnym rozdziale włącza się moja sukowatość i ich relacje zostaną zachwiane.
Kocham was każdego z osobna i dziękuję, że tyle ze mną jesteście.
Jakieś pytania?

5 komentarzy:

  1. Niall jaki wyrozumiały :3 rozdział supi jak zawsze:* cieszę się że nas nie zostawiłaś:) weny i do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Na Twojego bloga wpadlam przypadkiem. Chociaż nie xd Czytałam bloga który komentowałas i pozazdrościłam tej dziewczynie tak aktywnej czytelniczki! Moglabys wpadać do mnie, też mam opowiadania. Jeśli Ci się spodoba komentuj a ja lecę do początku u Ciebie. Do zoba mordko :*

    chcialamtylkoszczescia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bullshit. Nikomu nic nie komentuje, więc pozdro zatańcz. Specjalnie dla ciebie jest zakładka "spam" koleżanko :))

      Usuń
  3. Jak slodko <3 rozdzial jak zawsze genialny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny i dobrze, że w następnym rozdziale zacznie się coś dziać <3
    http://wait-for-you-1dff.blogspot.com/
    http://dark-sky-1dff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Jeden komentarz = mocny kopniak w dupę.