Zbiegłam schodami na dół i spojrzałam w bok. Niall niedbale szedł do salonu i przez ułamek sekundy na mnie spojrzał, a potem odwrócił wzrok. Serio? A więc tak to miało teraz wyglądać? Nie, żebym się jakoś przejmowała, ale dlaczego udawał jakby mnie nie znał?
Miałam ochotę podejść i pociągnąć go do siebie. Nie to, że zależało mi na jego uwadze, ale dlaczego tak się zachowywał? Myślałam, że raczej podejdzie i złoży mi życzenia, bo to byłby pretekst do rozmowy, ale nic takiego się nie stało i to sprawiło, że poczułam się urażona. A może to nie był Niall tylko jakiś chłopak? A może miał brata bliźniaka, a ja o tym nie wiedziałam i dlatego mnie zignorował? Cholera, świruje.
Coś w środku mi mówiło, że ten dzień będzie naprawdę dziwny i mam nadzieje, że mój Niall spróbuje jakiegoś sposobu, żeby się do mnie zbliżyć. Może byłam zła i skrzywdzona, ale nadal mi zależało i po prostu te wszystkie uczucia zabijały mnie od środka.
Chwila? Czy ja właśnie powiedziałam "mój Niall"? O mój boże! Dlaczego to zrobiłam? To było logiczne, że Niall nie jest mój, bo ma Barbare, ale miałam nadzieje, że pewnego dnia to się zmieni. Ale moje oczy naprawdę mocno zapiekły, a serce jakby spadło na ziemie, kiedy Niall podszedł do Barbary, która swoją drogą była tu coraz częściej. Do cholery, czy ona nie miała swojego domu? Musiała tu paradować z tymi swoimi idealnymi ciuchami i włosami?
Zagryzłam wargę i potrząsnęłam głową, odwracając wzrok. Ten widok naprawdę boli, kiedy widzisz osobę, którą kochasz z inną dziewczyną. To tak jakby ktoś wyrwał ci serce i zdeptał je, nie przejmując się tym, że możesz umrzeć.
To było takie inne...jego prawdziwy uśmiech, który nie był spowodowany przeze mnie. Chciałabym jeszcze raz spojrzeć w jego oczy i dostrzec te migające iskierki. Chciałabym wplątać palce w jego idealne włosy i pocałować go. Yaas, chyba właśnie mam życzenie na urodziny.
-Chanel, jesteś taka stara - wujek Ben pokręcił głową, kiedy wczłapałam do kuchni. Zaśmiałam się, a następnie pokręciłam głową i podeszłam do niego, dzięki czemu mógł zamknąć mnie w uścisku.
-Ben, ty za to jesteś coraz bardziej młodszy! - zachichotałam, a następnie przybiłam mu piątkę. Był szefem naprawdę wielkiego wesołego miasteczka i to sprawiało, że był zabawny jak na swój wiek. Wiedział co było fajne i co powinno się robić. I miał tą manie na punkcie wyglądu, więc możecie sobie wyobrazić jego uśmiech na twarzy po moich słowach. - Jak tam z Rose?
-Stare dzieje, księżniczko. Okazała się totalną suką - zaśmiał się, a następnie nerwowo pokręcił głową. Nie lubiłam, jak ktoś mnie tak nazywał, ale on jakimś cudem miał moją zgodę.
-Język Ben! - skarciła go babcia, a następnie uderzyła w tył jego głowy. Wydął dolną wargę, wyglądając przy tym jak najbardziej poszkodowany człowiek na świecie. -Och, Chanel, ale wyładniałaś, pewnie nie jeden chłopak za tobą gania! - zaśmiała się i przytuliła mnie, a następnie pocałowała w policzek.
-Nie koniecznie - pokręciłam głową, będąc smutną, bo to przypomniało mi o Niallu.
-Co ty gadasz, a Niall? - mój tato jak zwykle musiał się wtrącić. Spojrzałam na niego i wyglądałam, jak morderca patrzący na swoją ofiarę.
Uderzyłam się w czoło i zaczęłam się śmiać. On naprawdę nie był na czasie i hej, nie dziwie się skoro rzadko mnie odwiedza. Ale wciąż był moim tatą i kochałam go najmocniej na świecie. Nic nie powiedziałam, zamiast tego pokręciłam głową i uśmiechnęłam się oglądając przekąski. Ciocia Ellie właśnie kończyła masę i naprawdę nie wiedziałam, czy była ona do tortu, ciasta czy innego gówna. Zamiast tego wzruszyłam ramionami i włożyłam palca w białą polewę, a następnie oblizałam go.
-Chanel, dziecko - Ellie uderzyła mnie w rękę i zaczęła machać drewnianą łyżką przed twarzą. - Tak się nie robi, kochanie! To wszystko jest dla gości, okej? I cholera, sama nie wiem, jak to wszystko będzie. Jest tyle osób, a jedzenie dalej nie skończone, więc błagam cie zjedz śniadanie i idź się szykuj. Reszta gości będzie niedługo!
-Och,okej. Przepraszam! - podniosłam ręce do góry i posłałam jej wymuszony uśmiech.
-Chanel! - dziewczyna w moim wieku ruszyła w moją stronę, a ja zaczęłam się rozglądać za nożem, który mógłby ją zabić. Jasmine była moją kuzynką i jeżeli diabeł robił coś złego, to tylko dlatego, że ta suka mu kazała.
-Jasmine! - wykrzyczałam z udawanym entuzjazmem.
Właśnie tak. Łyknij to dziwko.
Owinęła moje ciało rękami, a ja niechętnie zrobiłam to samo. Moja głowa była koło jej włosów, a nożyczki, które były w zasięgu mojego wzroku niemal krzyczały, żebym je wzięła i użyła. Zacisnęłam zęby i próbowałam się pohamować. Wiece, może się zmieniła i nie była taka sama? Mam na myśli, że ostatnio, kiedy ją widziałam miałam szesnaście lat.
Może była lepszą osobą, a ja po prostu dramatyzuje?
-Ślicznie wyglądasz, ale myślę, że ten strój nie jest odpowiedni - zachichotała i wskazała palcem na moją piżamę. - Właśnie minęłam naprawdę gorącego chłopaka z blond włosami i mam nadzieje, że jest wolny, bo zaklepuje go.
Cofam wszystkie słowa, które wcześniej powiedziałam. Dalej była suką. Moje oczy pociemniały, a ja miałam ochotę ją udusić. Co.Ta.Suka.Właśnie.Powiedziała? I dokładnie w tym samym momencie Niall wszedł do kuchni. Co do kurwy miałam zrobić? Nie mogło już być gorzej, prawda?
Niall spojrzał na mnie i zagryzł wargę, a jego dłonie były wsunięte w spodnie. Spuścił wzrok i zaczął podchodzić, a moje serce przyśpieszyło. Czy to był moment, kiedy powie, że z Barbara wszystko skończone? Cóż, miałam taką nadzieję, ponieważ naprawdę go potrzebowałam i nie mogłam dłużej wytrzymać bez jego obecności.
-Um, cześć Chanel. To trochę kiepskie, bo właściwie nie wiem, co mam ci powiedzieć - jego nerwowy śmiech brzmiał jak fajfdjzjdzx.
-Ughh, hej - wyjąkałam, patrząc w jego oczy. To było totalnie niezręcznie, ponieważ mogłam czuć wzrok wszystkich na sobie i boże. Prawie zapomniałam ja się oddycha, kiedy oblizał nerwowo dolną wargę.
-Po prostu pocałuj ją chłopcze - Ben podszedł do niego i położył rękę na jego ramieniu, prawdopodobnie chcąc wyglądać jak prawdziwy psycholog, ale prawda jest taka, że dalej był właścicielem wesołego miasteczka. Prawie zapadłam się pod ziemie, a moje policzki były czerwone. Niall zaśmiał się, a potem spuścił wzrok na swoje buty i spoważniał patrząc znowu na mnie.
-Jeżeli ci zależy - przerwał i wziął oddech, prawdopodobnie myśląc jak odpowiednio poskładać słowa. Następnie zrobił krok do przodu, a ja gwałtownie wstrzymałam oddech, czując jego rękę na policzku. Byłam jak zaczarowana, nie mogłam oderwać wzroku od niebieskich tęczówek chłopaka. Odgarnął moje włosy, a następnie wyszeptał do ucha, tak aby nikt nie słyszał. - Spotkajmy się o północy pod domem, jeżeli chcesz spróbować jeszcze raz, to będziesz, a jeżeli nie...to potraktuje to jako koniec.
-Hej, kolego ja też tu jestem - Jasmine zamrugała i zrobiła ten swój trik, zarzucając włosami. Chciała wyglądać gorąco, ale cóż nadal była kurewsko plastikowa.
Nienawidziłam jej. Od zawsze była pewna siebie i myślała, że każdy chłopak będzie jej. Miała też te wszystkie dobre oceny i nigdy nie pyskowała, co stawiało mnie naprawdę nisko. Bo to zawsze ja byłam tą najgorszą, ale przynajmniej nie wskakiwałam chłopakom do łóżka.
Ups, cholera zrobiłam to z Niallem i chciałam zrobić jeszcze raz. Ale w dalszym ciągu to ona była tą dziwką w rodzinie.
-Um, sorry. Jestem Niall - uśmiechnął się i kiwnął głową.
Chciałam oderwać mu głowę za bycie miłym dla niej. Zamiast tego westchnęłam sfrustrowana i ominęłam ich biegnąc schodami na górę. Miałam naprawdę mało czasu, więc wparowałam do łazienki jak burza i wzięłam szybki prysznic. Potem posmarowałam się balsamem o zapachu czekolady i jakimś olejkiem. Nie oceniajcie mnie, może miałam nadzieje, że moje spotkanie z Niallem nie skończy się tylko rozmową.
Cóż, kurwa. Chyba obecność Jasmine w jakiś sposób wpłynęła na mnie.
Dwie godziny później byłam na dole i witałam gości. Dostałam pieniądze, szczoteczkę do zębów ze śpiewającym Justinem, nowy telefon, koszulkę bejsbolową, pieniądze i drobiazgi.
~*~
Siedziałam przy stole i zagryzałam nerwowo wargę. Moje tętno przyśpieszyło i było mi cholernie duszno, a Niall jakby ulotnił się z domu. To sprawiało, że miałam ochotę wyjść. Co było takie ważne, że nie mógł przyjść?
-Umm, Harry - pociągnęłam go za ręke, dzięki czemu przerwał rozmowę i mógł na mnie spojrzeć. -Gdzie jest Niall? - spytałam zawstydzona przez jego natarczywy wzrok.
-Jest w studiu i nagrywa swój kawałek do piosenki - wymamrotał i uśmiechnął się. - To nie jego wina mała, sama rozumiesz.
-Uch, tak racja. Dzięki.
Westchnęłam cicho, a następnie przeczesałam palcami włosy.
-Ale z tego co wiem to planuje coś naprawdę mocnego.
-Co? - wciągnęłam powietrze do płuc.
-Umówił się dzisiaj z tobą, prawda? - uniósł brwi, a potem spojrzał na mnie pytająco. Energetycznie pokiwałam głową, przytakując. - Więc po prostu pozwól mu działać, naprawdę się przejął waszym rozstaniem.
Spojrzałam na niego, zaciskając usta. I chociaż poczułam te cholerne motyle w brzuchu to jedynie, co chciałam robić to krzyczeć.
-On się tym przejął? Nie wyglądał na takiego, kiedy wpakował się do łóżka z Barbara, łamiąc mi serce! - krzyknęłam szepcząc.
I oczywiście Jasmine nie byłaby sobą, gdyby nie podsłuchiwała. Uśmiechnęłam się fałszywie, kiedy nachyliła się w naszą stronę. Miałam ochotę wcisnąć jej twarz w czekoladowy tort.
-Jest totalnie gorącym dupkiem. To mnie kręci.
Jeżeli ta suka dotknie go to urządze jej przejażdżkę...twarzą po asfalcie.
Może zachowywałam się żle myśląc w taki sposób o kuzynce, ale jej twarz tak bardzo mnie drażniła. I jej sposób do życia był wkurzający.
Nagle drzwi otworzyły się, a mój uśmiech powiększył się.
-Chanel, twoje trzy ulubione osoby są tutaj! - Zayn zawołał wskazując na siebie, Louisa i Liama. - Wszystkiego najlepszego mini Horan!
Zerwałam się z miejsca, a potem skończyłam w mocnym uścisku. Wszyscy się zaśmiali.
-Cholera, czuję się kochany - Louis parsknął śmiechem.
-Język! - wykrzyczała moja babcia z kuchni, a niemal wszyscy w tym samym czasie wywrócili oczami. Ona po prostu taka była i nie zależenie od wieku nie można przy niej przeklinać.
-Przepraszam proszę pani - uśmiechnął się, ściskając mnie.
-Babciu, kocham cię całym sobą - Rusty podszedł do niej i położył dłoń na swoim sercu. - Ale lepiej zatkaj uszy, bo moje życzenia urodzinowe nie dotarły jeszcze do Chanel. A więc - chrząknął nie pewnie i stanął na przeciwko. Wszyscy momentalnie ucichli i spojrzeli na niego rozbawieni. - Jesteś trochę jak dziecko, wiesz? Cieszysz się z najmniejszej rzeczy i starasz się nie obciągać innych swoimi problemami. Uśmiechasz się nawet, kiedy nie powinnaś. Jesteś naprawdę wspaniała i och, kurwa uwielbiam cię. Zawsze potrafisz poprawić komuś humor swoim kurewskim poczuciem humoru - zaśmiał się, jakby do siebie, a potem pokręcił głową. - Tak, Chanel. Żart typu "idzie babcia, zmęczyła się i biegnie" jest do bani, ale śmiejesz się tak mocno, że to jest zaraźliwe. Życzę ci żebyś nigdy się nie zmieniła i zawsze była sobą, bo taką kocham cię najbardziej - westchnął, a następnie owinął ramiona wokół mnie. Uśmiechnęłam się naprawdę mocno, ponieważ to było cholernie słodkie.
~*~
Wcisnęłam na siebie moją granatową bluzę i zapięłam zamek. Szczerze? Byłam bardzo zdenerwowana, moje serce prawdopodobnie właśnie chce wyrwać się z klatki piersiowej. Nie chciałam iść się z nim spotkać, ale miałam ochotę wygarnąć mu wszystko co zrobił. Dlatego właśnie westchnęłam i wyszłam z pokoju, schodząc schodami w dół. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie i otworzyłam drzwi wychodząc. Zimne powietrze od razu uderzyło w moją twarz, sprawiając, że zaczęłam się trząść. Zamknęłam drzwi i wcisnęłam dłonie w kieszenie od ciepłej bluzy. Zaczęłam iść ścieżką w dół, ponieważ tam prawdopodobnie był Niall. Nie widziałam jego twarzy, tylko zarys sylwetki. Opierał się o ścianę, a jego głowa była spuszczona, kiedy wpatrywał się w swoje buty. Szybko do niego podeszłam i spojrzałam na niego obojętnym wzrokiem.
-Cześć - powiedziałam cicho, zwracając jego uwagę na siebie. Momentalnie podniósł głowę, a jego oczy zaczęły skanować moją twarz.
-Przyszłaś.
-Tak, ale wciąż jesteś dupkiem - sapnęłam, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
-Wiem, zasłużyłem sobie na to. Rozumiem, że jesteś zła --
-Nie jestem zła - przerwałam mu ostrym tonem głosu. Na chwile wciągnęłam powietrze, ponieważ było dzisiaj naprawdę zimno. - Jestem kurewsko zła. Jesteś największym kutasem, jaki chodzi po tej ziemi!
Westchnął smutno, wciskając dłonie kieszenie. Odepchnął się od drzewa, a następnie stanął na przeciwko mnie, dzięki czemu patrzeliśmy sobie w oczy.
-Och, okej masz racje. Zgadzam się z twoimi słowami.
-Dobrze, że się zgadzasz! - podniosłam głos i kompletnie nie mogłam panować na swoim gniewem. Tak długo trzymałam to wewnątrz mnie, że musiałam w końcu powiedzieć to co o mnie myślisz. - Najpierw mówisz, że mnie kochasz, a potem pieprzysz się z nią! To nie jest okej, bo ja naprawdę cię kocham, a ty ciągle mnie ranisz! Jesteś tak cholernie sprzeczny, mieszasz mi w głowie!
-Ja? - uniósł pytająco brwi, a następnie przybliżył się w moją stronę. Pokręcił głową. - Ja tobie mieszam w głowie?! To nie jest w porządku! Najpierw jestem sobą, nie przejmuje się nikim i nagle zjawiasz się ty! Mam ochotę rzucić wszystko tylko po to by cię zobaczyć, ale tak masz racje! To ja mieszam ci w głowie!
-Ta, cóż. Kiepsko to okazujesz - zadrwiłam, przewracając oczami.
Spojrzał w dół na swoje buty, a później na mnie.
-Przepraszam, okej? - dodał cicho, przeczesując palcami włosy. Chciałam wplątać w nie swoje palce i przyciągnąć go do pocałunku.
-Powtarzasz się.
-I dobrze. Będę to mówił dopóki mi nie wybaczysz.
-Na to są kiepskie szanse - uśmiechnęłam się drwiąco, choć tak naprawdę chciałam płakać.
-Chanel, zależy mi na tobie, zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła. Jestem gotowy zerwać z Barbara nawet teraz, pod warunkiem, że do mnie wrócisz - jego oczy się zeszkliły, co dało mi kolejny powód do płaczu. Nienawidziłam go smutnego, to tak jakby coś z całej siły kopnęło mnie w serce.
-Co się zmieniło, że nagle jesteś gotowy z nią zerwać? - spytałam otwierając szeroko oczy. Jego słowa naprawdę mnie zaskoczyły.
-Nie wiem. Może po prostu ten czas bez ciebie ranił mnie i nie mogłem normalnie funkcjonować? A może po prostu zrozumiałem, że chce jedynie ciebie niezależnie od wszystkiego? Dobra, okej powiem to. Naprawdę długi czas układałem w głowie słowa, które chciałem ci powiedzieć, ale nagle wszystko zniknęło. Zupełnie jakbym miał pustkę, więc postaram się improwizować. Zacznijmy od tego, że cię kocham, a zakończmy na tym, że nigdy nie przestanę. Będę walczył o ciebie do samego końca.
Moje serce kurwa właśnie stanęło, a ja zamrugałam.
-Niall - wymamrotałam.
-Jesteś najlepszą rzeczą, o której myślę. Pozwól mi się kochać, a --
Przerwałam mu. Nie wiem, czemu to robię, ale staję na palcach i przyciągam go do pocałunku. Miałam być zła, ale jego słowa totalnie mi na to nie pozwoliły. Był zbyt słodki i zraniony. Zaplątałam ręce na jego karku i bawię się końcówkami jego włosów. Niall po chwili zaczyna odwzajemniać pocałunek, a ja czuję jakbym płonęła żywym ogniem. Jego dłonie zjeżdżają na moją talię i podnosi mnie, a moje nogi owijają się wokół jego. Uśmiecham się przez pocałunek, a Niall zagryza moją wargę.
-Chanel i Niall awww - słyszę głos Harry'ego. Gwałtownie odrywam się od chłopaka i patrzę w bok. Harry trzyma swój telefon i przekazuje go chłopakom, a ja jestem pewna, że zrobił nam właśnie zdjęcie.
-Jakie boskie omgf, ustawie to na tapete! - Zayn pisnął i prawdopodobnie został fangirl.
-Nawet nie próbuj - syknęłam, kiedy Niall postawił mnie na ziemie.
-Nianel, shippuje was - Toby brzmiał szczęśliwie i o boże on połączył nasze imiona!
-Um, co? - Niall wyglądał na zmieszanego.
-To połączenie waszych imion - wyrzucił ręce, jakby to było oczywiste. Właściwie... było. -Więc jesteście razem?
Niall spojrzał w dół, a następnie chwycił moją ręke i splót nasze palce, uśmiechając się przy tym -Tak.
-Bez Barbary? - musiałam się upewnić.
-Tak. Jestem tylko ja i ty. Tylko my.
-Nawet nie próbuj - syknęłam, kiedy Niall postawił mnie na ziemie.
-Nianel, shippuje was - Toby brzmiał szczęśliwie i o boże on połączył nasze imiona!
-Um, co? - Niall wyglądał na zmieszanego.
-To połączenie waszych imion - wyrzucił ręce, jakby to było oczywiste. Właściwie... było. -Więc jesteście razem?
Niall spojrzał w dół, a następnie chwycił moją ręke i splót nasze palce, uśmiechając się przy tym -Tak.
-Bez Barbary? - musiałam się upewnić.
-Tak. Jestem tylko ja i ty. Tylko my.
Dobra, końcówka rozdziału jest do dupy.
Chciałam napisać coś dobrego, ale osobiście jestem na etapie "pieprzyć uczucia" więc ciężko mi było napisać coś wesołego.
Jak widzicie zgrabnie wkręciłam postać Jasmine i jej imię w tym fanfiction to same kłopoty.
Nie lubię jak ciągle jest wesoło, więc po kilku rozdziałach będzie drama (zniszcze wasze pozytywne uczucia do Chanel i Nialla)
Tak wgl to mój komputer jest do dupy i kolejny rozdział piszę na telefonie i mnie kurwica bierze.
Czytajcie, komentujcie.
Czytajcie, komentujcie.